Powitać czytających i zainteresowanych
Przygód z Savą XL ciąg dalszy. A właściwie nie ciąg dalszy, ile wpis do pamiętnika
.
Nudzę się w robocie, to odstawię kawałek prywaty, a co.
Zakupy: Dostał brakujące śrubki, nową uszczelkę kolektora, osłonkę anteny odbiornika, nowe sprężynki bucików sprzęgła, nowy pakiet zasilający odbiornik (choć to chyba nie było konieczne), nieoryginalny wskaźnik zużycia tego pakietu.Poluję jeszcze na klatkę osłaniającą silnik i zestaw ledów. Zastanawiam się nad biegiem wstecznym, jednak to już zabieg wymagający wyłożenia sporej kaski - moduł biegu wstecznego, aparatura + odbiornik.
Eksploatacja: Problem z którym się zmagałem, a dotyczył ciągłego toczenia bez gazu, rozwiązałem.
Próby zmniejszenia obrotów, kończyły się zdychaniem silnika. Wpadłem na pomysł, żeby rozebrać sprzęgło i bingo! Buciki były lekko starte, zarysowane i pojawiły się na nich "krawężniki". Te znowu porysowały koło zamachowe (chyba tak to się nazywa?) i wszystko chodziło bardzo ciężko. Buciki przetarłem ściernym i spolerowałem. Podobny zabieg zrobiłem przy kole. Założyłem nowe sprężynki i chodzi elegancko. Mogłem wyregulować model z własnymi zachciankami. Przede mną jeszcze regulacja skrzyni, bo wydaje mi się, że nie wskakuje 3-ci bieg.
Do tego czasu wyjeździłem 2 litry nitro - Rapicon Car 16%. Następna bańka będzie już 20%. Autko jeździ poprawnie, nie gaśnie (jak Revo z którym wiecznie coś podregulowywałem), jest mocne i wytrzymałe.
Grzeszki - udało mi się złamać przedni wahacz dolny (no ale jak tu go nie złamać, gdy na pełnym gazie wpada się na oponę?
), oraz tylny wahacz górny (tutaj zaskoczyło mnie podbicie, którego nie widziałem i 10 szybkich "gwiazd" w wykonaniu Savy), oraz zgubiłem nakrętkę trzymającą koło. No właśnie? Jak tego uniknąć? Wystarczy mocno dokręcać, czy stosujecie klej do śrub? Nakrętki przyszły wczoraj z nowymi kolektorami (brzydkimi fioletowymi, ale czarnych nie mogłem dopaść), bo zauważyłem, że stary jest spękany i dymek już leci zaraz za silnikiem.
Zdrowie: Sava jest myty, "dmuchany", czyszczony i smarowany.
Ogólnie: bardzo przyjemny model. Zarówno w eksploatacji, jak i prowadzeniu.
Fotki:
Tutaj w doborowym towarzystwie, wygrzewa się na dywanie, w ciepłym pokoiku, by chwilę później...
Latać bokami po śniegu, przy 10 stopniowym mrozie i ciągnąc sanki, ku uciesze córy i całej zebranej dookoła gawiedzi
Jestem zadowolony z nabytku, choć trochę się wahałem. Wiadomo, używka, do tego w spalinie, ale póki co (odpukać) jest wszystko super.
No to chyba tyle, w skrócie
. Modelik spoko i już sobie ostrzę zęby na coś innego. Może elektryk, może Traxxas, a może nie...
Zobaczymy, co los i okazje przyniosą.